Pojawiła się w mojej głowie nowa zajawka i nie byłabym sobą, gdybym zaraz jej nie zrealizowała. Czas pokaże co-jak-itd., ale zabawa jest przednia i polecam ją każdemu, kto ma choć trochę wyobrażni i zmysłu smaku.
Wszystko zaczęło się od koleżanki, której córka zaczęła tworzyć świeczki w formie deserów. Najpierw były proste formy, a teraz pojawiają się w jej "menu" przeapetyczne pycharki. Pomyślałam sobie , a co, ja nie potrafię? I tak, w pierwszej kolejności zrobiłam zakupy w moim ulunionym sklepie internetowym eco-flores, w którym zaopatruję się bazy do robienia mydełek. Nie mogłam się doczekać dostawy, a jak tylko przyszły wyczekiwane półprodukty zrobiłam pierwsze świeczki mieszając wosk sojowy z woskiem żelowym, zatapiając fragmenty suszonych płatków. Tak na początek, żeby zobaczyć co z tego wyjdzie.
Ponieważ świeczki muszą się spalać, więc oczywiście po tym jak stężały zaraz je wypróbowałam. Czas spalania jest w takiej małej bardzo długi , a sami zobaczcie jak pięknie się prezentuje. Moja koleżanka powiedziała, że wyglądają jak smalec ze skwarkami 😂😂😂
No i załapałam bakcyla - następna kombinacja i próby koloryzowania. Okazało się, że barwniki, które mam do mydełek zupełnie się nie nadają i po kilku próbach wyszło tylko coś takiego
Kto mnie zna, ten wie, że ja się szybko nie poddaję. Wiem, wiem, trzeba było zamówić odpowiednie barwniki do świec, ale, ale.... przecież mam kredki, które są"świecowe", więc może się będą nadawać. Po kilku próbach okazało się, że pomysł jest trafiony i powstały dwie moje pierwsze piękne kompozycje.
Pierwszą nazwałam - kawa cappuccino z bitą śmietaną
A druga to - różana lemoniada
Przyszedł czas na kompozycję zatapiania kwiatów tak, żeby utrzymywały się na dnie. Udało się uzyskać ten efekt wciskając końcówki gałązek w prawie stężały wosk, a potem dopiero zalałm wszystko żelem. Moim zdaniem wyszło pięknie, ale sami oceńcie.
I tak właśnie się teraz bawię w wolnej chwili, a ta zabawa daje mi dużo frajdy. Są też kolejne pomysły, ale już wiem, że moim kierunkiem będą jednak kompozycje kwiatowe, które są bliższe mojej romantycznej naturze.
I własnie na koniec ta próba deserkowa, na którą udało mi się naciąć moich bliskich. Dali się nabrać, że to prawdziwy deser.