poniedziałek, 25 listopada 2019

Marzenia ...


Spóźniona, ale zrobiona :) 
Kolejna kartka z mapką , tym razem asymetria ...


Kiedy kupowałam te zestawy kraftowe w Empiku byłam troszkę sceptycznie nastawiona, ale szczerze powiem, bardzo mi się ta forma podoba :) 







niedziela, 24 listopada 2019

Kalendarz vintage 2020


Witajcie 

Dzisiaj zacznę nietypowo. 
Otóż niedawno otrzymałam bardzo wzruszającą wiadomość od pewnej kobiety , która została obdarowana terminarzem na 2019 r . Jeśli macie ochotę zajrzyjcie do wpisu, bo tam pozostawiłam sobie na pamiątkę jej słowa .
Nie wiedziała kto go tworzył, bo dostała  w prezencie od człowieka , który bardzo usilnie  namawiał mnie do jego wykonania  - chyba bardziej wierzył w moje możliwości niż ja sama  . Okazało się , że przetrwał cały rok intensywnego użytkowania i w związku z tym poprosiła mnie , aby wykonała dla niej terminarz na kolejny rok . 

Jestem takim dziwnym stworem, który nie bardzo potrafi tworzyć na zamówienie - może dlatego, że muszę poczuć to coś , czego nie umiem nazwać . W takich sytuacjach daję sobie czas , nastawiam się psychicznie i zaczynam wolniutko, bez presji wydobywać z siebie emocje przelewając je na pracę. 

Kupiłam kalendarz w Pepco - 17 / 12,5 cm ....


... i pierwsze co , to zabezpieczyłam go białym gesso Cadence  . 

Wybrałam motywy serwetkowe , i gdy gesso było suche przykleiłam na przód i tył kalendarza jedną z trzech warstw klejem do decoupage . 
Teraz najbardziej nużąca część pracy - kartka po kartce malowanie rozwodnioną bejcą.
Schło baaaaaardzo długo , nawet suszarka nie pomogła , musiałam uzbroić się w cierpliwość .

Kolejne etapy to już sama przyjemność - takie dopracowywanie pracy najbardziej mnie kręci, bo zaczyna być widać co z tego wyjdzie  . 
Pomogły mi w tym dwa pudry antyczne - szary i beż .
Zabawa trwała tak długo , aż na moje oko było ok. 

W pewnym momencie wpada do kuchni przerażony mój mąż i mówi : 
Kasia, coś się pali :) 
No i oczywiście miał rację - paliła się praca w moich rękach, i to dosłownie , bo postanowiłam bardziej postarzyć ten kalendarz opalając kilka kartek :) 

Na koniec zabezpieczenie lakierem , troszkę koronki , decorów metalowych , stempelki i gotowe .

Efekt końcowy sami możecie ocenić - nawet napisać jeśli macie ochotę 



















sobota, 23 listopada 2019

Zdobienie ceramiki tlenkami


Ceramika , ceramika , ceramika, moja roczna miłość, która wymaga mnóstwo cierpliwości , czasu i zachodu, żeby cokolwiek z niej stworzyć . 
Nowy rok szkolny rozpoczęłam miesiąc temu , więc możecie się po trosze spodziewać wysypu pracy, bo to tak jest - zanim zrobię, zanim wyschnie, zanim wypalę, zanim poszkliwię, zanim wypalę.....
... a jak się nie podoba, to znowu szkliwię, i znowu wypalam ..
I to trwa i trwa i trwa :) 

Moje poprzednie prace możecie pooglądać TUTAJ 
- od prostych obrazków po wielkie talerze .

Tym razem wzięłam na warsztat preparat , o którym wcześniej nie słyszałam . Mam na myśli tlenki metali , które są w postaci różnokolorowych proszków. 

Na wcześniej przygotowaną i wypaloną glinę kładziemy tlenek rozrobiony z minimalną ilością wody, a następnie zmywamy gąbką jego nadmiar. Najładniej wygląda we wzorach , które są wklęsłe, ale ja oczywiście - jak zwykle 
- muszę na przekór wszystkiemu . 
Wymyśliłam sobie, że położę go na wypukłym wzorze. 
No i teraz powstało pytanie - zostawić surowe, czy  szkliwić - tylko bezbarwnym szkliwem można , żeby widać było efekt rozmytego tlenku .

W przypadku obrazku prostokątnego na czerwonej glinie wypróbowałam tlenek czarny i postanowiłam zostawić w surowym stanie - moim zdaniem  efekt genialny . 

Sami zobaczcie ....




 



A teraz dla porównania tlenki szkliwione , najprawdopodobniej bez problemu zgadniecie kolorystykę tlenków, więc nie muszę pisać :) 









No i pierwsze koty za płoty, a teraz pozostaje kombinejszyn - jak na mnie przystało, bo po mojemu nic nie może być normalnie :) 

Mam nadzieję, że przyjemnie Wam u mnie było , zapraszam częściej , bo jak widzicie, nie samym decouscrapem Kaśka żyje :P 

środa, 20 listopada 2019

Świece w pastelowym glamour


Witajcie kochani 
Dawno nie zdobiłam świeczek, a to za sprawą Inki, która ciągle wymyśla nowe projekty scrapowe, a niestety doba nie chce się rozciągnąć w żadną stronę - nad czym szczerze ubolewam. Ceramika też daje mi się mocno we znaki , a w międzyczasie szkolenia z pierwszej pomocy i BHP w przedszkolu i tak schodziło. Przyszła jednak kryska na matyska i właśnie wczoraj się zorientowałam , że skończył się mój zapas świeczek, a ja w jesienno - zimowe wieczory bez płomienia świec , to jak roślina bez wody , wiecie - must have . 

Szczerze mówiąc sama jestem mega zdziwiona tym co zrobiłam, bo moja dotychczasowa kolekcja była raczej w innych klimatach - zainteresowanych odsyłam TUTAJ . 

Dzisiaj pokażę Wam jak w prosty i szybki sposób można sobie podrasować w stylu glamour świeczki pomalowane zwykłą farbą akrylową. Podstawowe kolory farb  to szarość, błękit, róż oraz zieleń. Początkowe założenie było zupełnie inne, ale kiedy spojrzałam na dawno nie używane farby metalizowane to aż mi się buźka uśmiechnęła i zachciało mi się świecidełek w pełnym tego słowa znaczeniu.

Pomalowana na szaro świeczka przetarta klejem magik a na to posypany srebrny brokat
Trzyma się idealnie i nawet nie musiałam lakierować 











Kolejna propozycja to delikatny  turkus,  który nabrał zupełnie innej barwy pod wpływem antycznego złota .








Trzecia świeczka - piękny róż podrasowany metalizowanym antycznym różem oraz platynową konturówką .




I na koniec niesamowite połączenie, którego bym  się nie spodziewała nawet  w najśmielszych wyobrażeniach . Świeczka była pomalowana na jasny zieleń , na to położyłam metaliczną zieleń oraz granat i posypałam wcześniej wspomnianym brokatem . Według mnie efekt wowwww. 








Jeśli spodobała się Wam  moja propozycja zachęcam do zakupów w sklepie dla kreatywnych . Ja korzystam z ich usług i jestem bardzo zadowolona, a jeszcze Wam podpowiem, że mają równie bogatą ofertę scrapową , która ostatnio nie schodzi 
z mojego kartkowego warsztatu  :)