Kto mnie zna ten wie, że uwielbiam kawusię ☺- pod każdą postacią , czy to w filiżance z mlekiem , czy w postaci lodów , czy też ciasteczka .... po prostu ten smak mi leży i już. Postanowiłam więc zrobić sobie balsam do ciała - też kawowy .... to jest totalna rozkosz. Możecie żałować, że nie czujecie tego zapachu , a jaki jest delikatny i aksamitny w dotyku.....rewelacja. Przepis sobie sama wymyśliłam, bo już od dłuższego czasu to robię. Trzymam się tylko ściśle receptur procentowych jeśli chodzi o bazę emulgującą i konserwant naturalny .
Do tego balsamu użyłam masła kakaowego , oleju avocado i migdałowego oraz lnianego . Odnośnie oleju lnianego troszkę sobie poczytałam i dowiedziałam się ciekawych rzeczy. Postanowiłam go wykorzystać , ponieważ mam bardzo suchą skórę i mam nadzieję, że efekty mnie zadowolą ( np. polecam ten artykuł . To była baza A - olejowa , natomiast aby osiągnąć kawowy cel ( kawa działa antycelulitowo , no i ten niesamowity zapach ) zagotowałam wodę demiralizowaną i zalałam nią kawę . Jak troszkę ostygła miałam gotową bazę B - czyli tzw . wodną. Przelałam przez potrójną gazę i połączyłam oba składniki mieszadełkiem . Włożyłam na chwilę do lodówki. Po wyciągnięciu dodałam jeszcze macerat z marchwi oraz olej z maku polnego - znowu zamieszałam , ale tym razem na wyższych obrotach mieszadłem z miksera ( zawsze wszystko psikam spirytusem ).
Efekt ???....mmmmmmmmmhmmmhmhmhmhmm...brak mi słów --- polecam - bajka ❤❤❤❤❤❤❤❤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz