Niestety tego roku nie zaczęłam szczęśliwie .
Nie dość, że 1 stycznia musiałam wracać od mojej kochanej przyjaciółki i jej rodzinki ze Szkocji, u której spędziliśmy z moimi najbliższymi cudowne chwile to już od kolejnych dni do moich emocji wtargnęły się złe uczucia. Wciąż z nimi walczę i wierzcie mi nie jest to łatwa walka - dzień po dniu toczę bój. Mam jednak nadzieję, że uda się wszystko tak poukładać, żeby mnie w nocy mąż nie musiał budzić przerażony moimi krzykami i lękami. Nikomu nie życzę takiego stanu , ale niestey żyjąc w takim świecie w jakim żyjemy zło jest wszechobecne i potrafi wyrządzić nielada szkodę.
Na początek witam Was świeczkami bo one są mi bliskie jak płomień świecy powodujący, że cieplej się robi na sercu . Kupiłam je w Kiku, są malutkie i dzięki temu tworzą wyjątkowy klimat trącony czasem....
Jedne i drugie są malowane farbami Cadence , a wyciski robię z masy samoutwradzalnej przy pomocy foremek silikonowych . Różyczki przykleiłam klejem do decoupage i zalałam żywicą.
Połysk brązu to zasługa przepięknej farby hi-lite , która mieni się całą feerią barw.
A teraz pooglądajcie sobie z bliska i do zobaczenia niebawem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz