czwartek, 4 sierpnia 2016

Drewniane korytko

Szczerze mówiąc nie wiem dokładnie jak to coś nazwać - skrzynka, koryto, czy jeszcze inaczej....
Mój mąż znalazł to w starej opuszczonej chacie, przyniósł i mówi : chcesz to? - może coś z tym zrobisz.....



No i wyobraźcie sobie moją twarzyczkę ...ha ha ha. To tylko zrozumie ten, kto ma takiego bzika na punkcie decou jak ja... Przyznam, że troszkę sobie leżało, żeby nabrało mocy urzędowej. Oczyszczenie tego dziadostwa kosztowało mnie sporo nerwów....oblane było czymś w rodzaju lastriko - z jednej strony zeszło lux, z drugiej - niestety . Zostawiłam więc , a co tam ....przecież nikt mnie nie będzie rozliczał z tego jak to zrobię, grunt, żeby było co robić, a to jest najlepsza zabawa .
Pomalowałam byle jak białą farbą akrylową, przetarłam papierem ściernym 80 -tką , znalazłam odpowiedni wydruk i do roboty. szlifowanie, lakierowanie ( Altax ) i potem reliefy na bokach pociapane pastą antyczną i niebieską kredówką. Wyszło takie sobie coś - ale oko cieszy - moje na pewno ;) Ha ha ha .....




Jak macie pomysły do czego to wykorzystać to piszcie ...

1 komentarz: