Nowy rok zaczynam skromnie, ale w bardzo bliskich mi klimatach .
Zakładki powinny być w każdym domu, nawet pójdę dalej - w każdym pokoju , i to w ilościach odpowiadających ilości członków rodziny. Przyszły czasy , że coraz mniej osób czyta książki - elektronika niektórych pochłonęła do tego stopnia, że nie wiedzą co to szelest kartek . Ja, w przeciwieństwie do tej grupy czytać uwielbiam i do tego samego zachęcam i Was.
Na tę okoliczność , żeby niektórych zachęcić zrobiłam trzy kolejne zakładki w nietypowych rozmiarach ( poprzednie możecie zobaczyć TUTAJ ) .
Ponieważ wpadły w moje ręce kolejne produkty Cadence , więc oczywiście zaczęłam je testować.
Na pierwszy rzut poszedł preparat do spękań jednoskładnikowych - cracke glaze . Tworzy piękne spękania imitujące stare popękane drewno . Podstawą u mnie tym razem była biała farba hybrydowa , na to preparat nierównomiernie rozprowadzony - zależało mi na tym, aby sprawdzić jaki będzie to miało wpływ na powstałe spękania. Po wyschnięciu preparatu położyłam mieszane dwie kolejne farby - napoleon blue i czarną , Pęknięcia pokazały się niemal natychmiast .Suchą pracę polakierowałam lakierem Bartek i psiknęłam brokatowym lakierem ( taki miałam kaprys ) .
Natomiast pierwsza strona zakładki to typowy decoupage - dziewczynka sięgająca po książkę to bardzo wymowny vintage'owy motyw.
Dwie kolejne zakładki to również typowe decou , natomiast druga strona nie została pomalowana farbami, lecz pastą shabby chic - lniany z brudnym różem , oraz lniany z niebieskim pudrem antycznym .
Na koniec odcisnęłam różyczki przy pomocy stempli akrylowych .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz