To dopiero była dawka wiedzy ...
Lutowanie do tej pory kojarzyło mi się tylko z drobnymi naprawami mojego męża . Pamiętam, że zawsze mnie bawiło to jak się odrywały małe kulki od stopu i latały po całej powierzchni .
Dzisiaj miałam okazję tego sama doświadczyć, a to dzięki świetnym warsztatom prowadzonym przez Karolinę Bukowską z Alchemii Sztuki . Ta dziewczyna ma niesamowite pokłady pomysłów i całe szczęście , że dzieli się nimi z nami.
Jak zwykle po takim przeżyciu chciałabym się w niewielkim stopniu podzielić pewnymi informacjami , a sami zobaczycie jakie cuda powstają pod skrzętnym i pełnym pomocy okiem Karoliny.
Dzisiejsze warsztaty odbyły się podczas łódzkiego Scrapowiska w Domu Kultury.
Kiedy przyszłam do sali nasze stanowisko pracy już było gotowe i o godz. 9.30 wzięłyśmy się do pracy .
Przepiękny papier ryżowy przykleiłam na zagessowany blejtram i wzięłam się za najbardziej intrygującą część warsztatów - lutowanie
To są dwie miedziane blaszki , które dzięki odpowiednim preparatom udało się pokryć cyną przy pomocy lutownicy
Umyte ocynowane blaszki poszły pod maszynkę do wykrojników , dzięki czemu motyl otrzymał strukturę, a prostokątne blaszki zapisano niezidentyfikowanym pismem.....
Teraz podejmowałyśmy same dezycję jakim kolorem chcemy je pokryć - ja wybrałam miedź
Najważniejszy element pracy gotowy , to teraz tylko pozostało dobre tworzenie obrazka - oczywiście cały czas pytałam Karolinę, czy to jest dobry kierunek działania.
Ona jest niesamowita , bo każdego wspiera, nic nie narzuca, nie podpowiada gotowych rozwiązań, ale pomaga podejmować te właściwe.....
A tak wyglądały nasze prace - każda jest inna i każda piękna .
Nie dziwcie się, że widzicie pudełka, bo ja zdecydowałam, że wolę obrazek zrobić , gdyż pudełek w moim domu jest wystarczająco dużo, a prace warsztatowe zawsze zostawiam dla siebie
A teraz sobie zobaczcie z bliska co udało mi się stworzyć :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz